27 X godz. 20.00 – jak było?

27 X godz. 20.00 – jak było?

Dalej kontynuujemy rozważania nad Adhortacją Ojca Świętego Jana Pawła II – „Familiaris Consortio”. Tym razem mieliśmy skupić się nad punktami 14-16: „Dzieci, najcenniejszy dar małżeństwa”, „Rodzina – komunią osób” oraz „Małżeństwo a dziewictwo”. Mieliśmy… bo w praktyce temat dzieci pochłonął nas tak bardzo, że nie starczyło czasu na dłuższe rozważania o pozostałych 2 punktach.

Zanim przeszliśmy do tematu  pojawiła się mała dygresja na temat chrztów. Ostatnio sakrament ten przyjęła Lena, jeden z najmłodszych owoców małżeńskich w naszej grupie i wszyscy byliśmy poruszeni radością z jaką Lena odbierała świadectwo chrztu 🙂 Zauważyliśmy, że chrzty ostatnio stają się głównie „imprezą rodzinną”, a sam aspekt przyjęcia do wspólnoty Kościoła niejako schodzi na drugi plan. Trudno się z tym nie zgodzić, kiedy podczas 5 chrztów jednocześnie kościół wręcz pęka w szwach od ludzi, z których połowa nie za bardzo wie co ze sobą zrobić, a na Mszach Św. bywa chyba tylko przy takich rodzinnych okazjach…

Po krótkiej dygresji przeszliśmy do tematu właściwego. Zaczynamy od dzieci w małżeństwie.  Trudno nie zgodzić się ze słowami Ojca Świętego, że „małżeństwa i miłość małżeńska są skierowane ku rodzeniu i wychowaniu potomstwa” i że małżonkowie stają się „współpracownikami Boga, udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej” – dziecku, które jest żywym odbiciem ich miłości.

Większość małżeństw z naszej grupy szczęśliwie doczekała się już potomstwa, okazało się jednak, że całkiem sporo par (prawie wszyscy obecni) mieli lub mają problem z poczęciem.  I tu pojawił się temat możliwości jakie daje obecna medycyna, czyli sztucznego wspomagania zapłodnienia, a w szczególności in vitro.

Kościół katolicki jednoznacznie potępia wszelkie metody sztucznego zapłodnienia, choć w naszej dyskusji pojawiały się głosy, że nie jest dla nas do końca oczywiste dlaczego. O tym, że metody in vitro bazujące na tworzeniu dużej liczby zarodków są złem nie trzeba chyba nikogo przekonywać, ale jest też wiele metod które tego nie wymagają. Wydaje nam się, że gdyby Kościół nie zabrał stanowiska w tej sprawie to większość z nas intuicyjnie nie uważałaby niektórych z tych metod (np. inseminacji) za złe.

Ks. Maciej przygotował się trochę do tematu i próbował nas przekonać, że dziecko nie powstaje wtedy w akcie miłości małżonków, ale ostatecznie skapitulował pod ostrzałem trudnych pytań. Niewątpliwy prym w trudnych pytaniach wiodła jak zwykle Basia i biedny ks. Maciej w końcu musiał ratować obiecując przyprowadzenie na następne spotkanie posiłków teologicznych w postaci ks. prof. Jurosa. Jednym z najtrudniejszych pytań było czy ksiądz powinien udzielić rozgrzeszenia małżeństwu, które zdecydowało się na in vitro i nie żałuje tego, ale jednocześnie chce pozostać w Kościele. Inne pytanie dotyczyło chrztu dzieci poczętych z in vitro. O ile ks. Maciej zapewniał nas, że nikomu nie można zamykać drogi do zbawienia, to w praktyce słyszeliśmy o przypadkach kiedy księża nie chcą dzieci z in vitro ochrzcić. Dodatkowym problemem jest też słabe przygotowanie, niektórych, zwłaszcza starszych wiekiem kapłanów do rozmów na takie tematy (często nie wiedzą oni nawet na czym te metody polegają).  Jak to zręcznie podsumował ks. Maciej: „Jeśli ktoś przychodzi do księdza po 50-tce z takim problemem to zdrowia życzę!” 😉

Problemy z poczęciem stają się niestety coraz powszechniejsze i małżeństwa stają przed coraz trudniejszymi wyborami, z jednej strony chcąc pozostać wiernymi zasadom Kościoła, z drugiej zaś pragnąc realizować swoje małżeństwo poprzez rodzicielstwo.  Każdy kto przez dłuższy czas intensywnie i bezskutecznie starał się o dzieci wie, że w obliczu frustracji akt zbliżenia małżonków traci wiele ze swojego „uroku” i może nie aż tak bardzo różni się od niektórych łagodnych metod sztucznego wspomagania zapłodnienia. Stąd też nie jest dziwne, że tak jednoznaczne stanowisko kościoła jest dla nas nie do końca zrozumiałe.

Członkowie nasze grupy jako przykładni katolicy, mimo problemów z poczęciem, jednak chętniej decydowali się na modlitwę w intencji poczęcia niż na metody oferowane przez współczesną medycynę… Usłyszeliśmy kilka poruszających świadectw rodzin zawierzających Bogu swoje problemy, które w końcu doczekały się potomstwa bez uciekania się do medycyny.  Pamiętajmy w modlitwie o tych, którzy jeszcze ciągle czekają…

Warto wspomnieć, co pisze również Ojciec Święty, że „Kiedy zrodzenie potomstwa nie jest możliwe, życie małżeńskie nie traci z tego powodu swojej wartości. Niepłodność fizyczna może bowiem dostarczyć małżonkom sposobności do innej, ważnej służby na rzecz życia osoby ludzkiej”. Jedną z takich możliwości jest  adopcja, czego przykład również mamy w naszej grupie. Można też realizować się w innych formach pomocy społecznej, także na rzecz dzieci, czy rodzin ubogich i wielodzietnych.

Ksiądz Maciej zakończył dyskusję na ten trudny temat konkluzją, że: Kościół światły, składający się z ludzi myślących, zadających mądre pytania i szukających na nie odpowiedzi z pewnością ostatecznie dojdzie do dobrego rozwiązania, zgodnego z naukami Chrystusa. Temat dzieci i in vitro tak nas pochłonął, że niewiele czasu zostało na dalsze rozdziały. Warto podkreślić (za tekstem adhortacji), że „Małżeństwo i rodzina chrześcijańska budują Kościół”. Nie byłoby Kościoła bez rodzin i wiary przekazywanej dzieciom przez rodziców. Bo nikt tak dobrze nie pokaże młodemu człowiekowi drogi do Boga jak żywy przykład rodziców, żyjących w zgodzie z nauką Chrystusa i dających mu przykład miłości wzajemnej. Nic też nie zachęci dzieci lepiej do modlitwy niż widok modlących się rodziców.

Na zakończenie w kilku zdaniach nawiązaliśmy do celibatu i dziewictwa. Zdecydowanie popieramy celibat księży, bo znając plotkarską naturę żon, nie potrafimy sobie wyobrazić zachowania tajemnicy spowiedzi gdyby celibatu nie było. Wyobrażaliśmy sobie hipotetyczną żonę księdza z wypiekami na twarzy wypytującą męża-księdza przy obiedzie o to, która sąsiadka zdradza męża i z kim 😉

Takim nieco humorystycznym akcentem zakończyliśmy spotkanie, jak pewnie widać z relacji dość burzliwe i pełne ożywionej dyskusji, ale też ciekawe i potrzebne.  Czekamy teraz na następne, bo tematu celibatu tak łatwo ks. Maciejowi nie podarujemy…


Dzięki Emilowi za iście skrupulatne spostrzeżenia ze spotkania…