Boże księżniczki i ich mężowie

Boże księżniczki i ich mężowie

Najbardziej niezwykłym człowiekiem wszechczasów była właśnie kobieta – Maryja. Ona też najbardziej zmieniła bieg historii. Dojrzałość polega na tym, że kobiety i mężczyźni nie walczą ze sobą, jak chciałyby tego feministki, ani nie separują się od siebie, jak chcieliby tego homoseksualiści, lecz na tym, że kobiety i mężczyźni zachwycają siebie nawzajem swoją odmiennością i potrafią się dojrzale kochać i wspierać. Pierwsze polecenie, jakie Bóg dał ludziom, brzmiało: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”. Mówiąc współczesnym językiem, polecenie to brzmi: „Mężczyzno, pokochaj dojrzale kobietę, a ty, kobieto – mężczyznę. Zwiążcie się ze sobą miłością nierozerwalną, bo tylko w tym kontekście wasza płodność będzie godna człowieka, a wasze dzieci zapewnią wam radosną starość. Tylko miłość małżeńska może stać się odpowiedzialną miłością rodzicielską”.

– Obecnie wiele się mówi o kryzysie ojcostwa i kryzysie męskości. Kiedy odejście mężczyzny z domu rodziców jest ucieczką przed ich nadopiekuńczością, a kiedy jest to ucieczka syna marnotrawnego?

Jedno i drugie zachowanie jest postawą niedojrzałą. Otóż syn powinien dorosnąć do bycia silnym, niezależnym mężczyzną, który potrafi kochać i pracować. Nawet jeżeli rodzice byli nadopiekuńczy, to dorastając, mierząc się z rzeczywistością w szkole, na studiach, w pracy, w kontakcie z dziewczyną – mądry mężczyzna upewnia się o tym, że nie da się przeżyć życia pozostając „mamusinym syneczkiem”. W obliczu nadopiekuńczych rodziców rozwiązaniem nie jest ucieczka z domu, lecz stawianie sobie wymagań po to, by nie rozpieszczać samego siebie. Z kolei, gdy chodzi o syna marnotrawnego, to jego odejście świadczy o jeszcze większym kryzysie. Gdy ktoś odchodzi z domu dlatego, że liczy na łatwe szczęście, tak jak syn marnotrawny odszedł od kochającego ojca i jak Adam i Ewa odeszli od kochającego Boga, to zwykle już tylko bolesne cierpienie może otworzyć błądzącemu oczy. Jeśli ktoś odchodzi od rodziców dlatego, że mądrze kochają i że w związku z tym stawiają wymagania, to jest naiwny i wchodzi na drogę cierpienia. Jedyna forma dojrzałości polega na tym, że syn i córka pozostają dojrzale związani z rodzicami. Rodzice przyjęli ich z miłością, ale wiedzą, że nie są właścicielami swoich dorastających dzieci. A wtedy ich dzieci wychodzą z domu nie w akcie buntu czy ucieczki, ale w wyniku dorastania do założenia własnego małżeństwa i rodziny, pozostając w dobrym kontakcie z rodzicami.

– Czy nie jest dziś przypadkiem tak, że kobiety stają się niekiedy bardziej „męskie” od mężczyzn, a mężczyźni bardziej „kobiecy” od kobiet? Wydaje się, że obie płcie zamieniły się nieco rolami…

Ja też obserwuję to niepokojące zjawisko. Nie da się żyć udając, że mężczyźni i kobiety to identyczny sposób bycia człowiekiem. Gdy mężczyźni zaczynają być leniwi, bezradni życiowo lub stają się uzależnieni od jakiegoś nałogu, wtedy kobiety muszą podjąć się roli mężczyzny w organizowaniu codziennego życia, także w pracy zawodowej. W takiej sytuacji kobieta troszczy się zwykle o wszystko, dźwigając ciężary swoje i męża, gdyż egoiści i ludzie w kryzysie są genialni w wyszukiwaniu sobie ofiar – czyli kogoś, kto będzie za nich pracował, żeby oni mogli trwać w wygodnictwie. Jednak ta, która podejmie obie te role, nie stanie się przez to bardziej kobieca, za to mężczyznę uczyni jeszcze mniej męskim i obie strony wejdą na drogę kryzysu. Cywilizacja dojrzała jest tylko wtedy, gdy pomaga mężczyznom stać się wspaniałymi mężczyznami, a kobietom pomaga dorastać do ich kobiecego geniuszu.

– Czego nie powinniśmy się wstydzić, będąc kobietą lub mężczyzną? Funkcjonuje dziś wiele krzywdzących stereotypów w tym względzie, więc nawet chrześcijanie się gubią.

Stereotyp męskości mówi, że mężczyzna powinien być twardzielem, który nie potrafi zapłakać czy przeprosić. Ale ktoś taki to w rzeczywistości tchórz. Przecież mężczyzna, który jest silny, który kocha i czuje się kochany – nie boi zwierzyć się z tego, że przeżywa jakiś problem, ma gorszy nastrój albo czymś się niepokoi. Tylko ludzie niewrażliwi nigdy nie czują niepokoju. Mężczyzna na wzór Chrystusa to ktoś nie tylko stanowczy i szlachetny, ale też czuły, wrażliwy i pracowity. Natomiast kobieta-chrześcijanka realizuje w sobie arcydzieło człowieczeństwa, które Bóg dla niej wymarzył. Staje się podobna do Maryi, zachowuje się jak Boża księżniczka i nie wstydzi się tego, co w niej najpiękniejsze, najbardziej szlachetne, czyste i święte. Taka kobieta dba o piękno wewnętrzne i zewnętrzne, bo każde z nich z osobna nie jest całkowitym pięknem. Szlachetna kobieta potrafi też wychować sobie mężczyznę, który ją zrozumie i pokocha, dla którego będzie jedyną różą jego życia, przy którym ona będzie rozkwitać i cieszyć się życiem.

– A co należy w miłości szczególnie pielęgnować, na co zwracać uwagę?

Przede wszystkim trzeba rozumieć, czym jest miłość. Otóż miłość to nie seks, nie uczucie, nie tolerancja, nie akceptacja i nie naiwność. To stanowcza i wierna decyzja troski o czyjś rozwój. Miłość jest nieodwołalna i mądra. Tu nie wystarczy spontaniczność. Miłość nie jest nastrojem, popędem, pożądaniem ani zauroczeniem. Miłość jest codzienną troską o czyjeś dobro, wyrażaną poprzez obecność, pracowitość, czułość. Wymaga ofiarności i mądrości, bo miłość to wyrażanie troski w sposób dostosowany do zachowania i potrzeb osoby, którą kocham. Jezus nauczył nas takiej właśnie mądrej miłości, gdyż ludzi szlachetnych umacniał, błądzących upominał, a krzywdzicieli demaskował.

– Czego więc życzyłby Ksiądz małżeństwom z krótkim, a czego z długim stażem?

Jednym i drugim małżonkom życzę, aby zawsze czuli się kochani miłością nieodwołalną. Bo tylko poczucie, że ta druga osoba kocha mnie miłością wierną – niezależnie od mego wieku, wyglądu i nastroju – daje takie poczucie bezpieczeństwa i taką radość życia, że poradzimy sobie z całym światem wokół nas. I nie tylko ze światem, ale i z nami samymi, z własnymi słabościami i trudnościami. Życzę miłości mądrej i pracowitej, bo innej nie ma. Życzę małżonkom wspólnego dorastania ze swymi dziećmi do świętości, bo święty to ktoś podobny do Boga. I ktoś, kto świetnie radzi sobie z twardą rzeczywistością!

 

www.katolik.pl