Bóg w Słowie

Bóg w Słowie

Ma przypomnieć, że nasze życie jest kontynuacją tej samej historii zbawienia, która została opisana w Biblii. Potrzebujemy biblijnego przebudzenia, dzięki któremu usłyszymy, że Bóg mówi do mnie osobiście. Nie chodzi o to, by mówić o Biblii, ale by Biblia przemówiła do nas.

Ks. Tomasz Jaklewicz: Mamy już sporo niedziel poświęconych różnym tematom: ekumenizmowi, trzeźwości, misjom itd. Dlaczego potrzebujemy jeszcze jednej „akcyjnej” niedzieli, tym razem biblijnej?

Ks. Henryk Witczyk: – Niedziela Biblijna ma być uwielbieniem Chrystusa za Jego obecność w Ewangelii. Mamy święto Bożego Ciała, w którym uroczyście czcimy obecność Jezusa w Eucharystii. Chrystus – Chleb Życia jest obecny w Kościele pod dwiema postaciami: w Eucharystii i w słowie Bożym (por. J 6,41-59). Sobór Watykański II położył wielki nacisk na to, abyśmy w życiu chrześcijańskim, w teologii, w liturgii zwracali się do źródła, którym jest słowo Boga. Biskupi polscy uznali, że taki specjalny dzień poświęcony Biblii jest potrzebny.

Jeżeli trzeba przypominać katolikom o znaczeniu słowa Bożego, to znaczy, że o tym zapomnieli…

– Przez całe wieki w nauczaniu i myśleniu w Kościele większą wagę przywiązywaliśmy do katechizmu niż do Ewangelii, która przecież jest źródłem katechizmu.

Katechizm wydaje się czymś łatwiejszym do zrozumienia niż Biblia.

– Słowo Boże jest czymś zupełnie innym niż katechizm. Pismo Święte jest historią zbawienia, która najpierw była przeżyta, a potem dopiero opowiedziana i spisana. Biblia jest historią dziejącą się między Bogiem i człowiekiem. U źródła Biblii jest doświadczenie Boga, które mieli poszczególni ludzie i Lud Boży jako całość. Nasze życie ma być ciągiem dalszym tego samego dialogu Boga z ludźmi i tej samej historii zbawienia, która została opisana w Biblii. Jeżeli wierzymy w Boga Abrahama, to jesteśmy powołani do kontynuowania historii Abrahama w swojej wierze. Jeżeli wierzymy, że Bóg najpełniej objawił się w Jezusie Chrystusie, to nasze życie może być kontynuacją życia Jezusa Chrystusa. Żeby tak się działo, musimy wsłuchiwać się nieustannie w biblijne świadectwa. Każda z biblijnych postaci jest wzorem, w którym możemy odnaleźć swoją historię.

Na konieczność powrotu do Biblii zwrócili uwagę reformatorzy już w XVI wieku. Dlaczego w Kościele katolickim tak długo świadomość ta była nieobecna?

– Inaczej rozkładaliśmy akcenty. W tradycji protestanckiej mówiono: sola Scriptura – czyli tylko Pismo Święte, ale w znacznej mierze kosztem sakramentów. W Kościele katolickim w duchu polemiki akcentowano życie sakramentalne, nie przyznając równie znaczącego miejsca słowu Bożemu. A przecież między sakramentami a Słowem jest nierozerwalny związek. Jest stół Eucharystii i stół słowa Bożego. O tym przypomniał Sobór Watykański II.

Jak rozumieć obecność Boga w słowie Bożym? Czy jest jakaś analogia między tabernakulum a Biblią na półce?

– Biblia stojąca na półce jest tylko szacowną księgą. Spotkanie ze słowem Boga dokonuje się wtedy, kiedy człowiek tę księgę otwiera, czyta, rozważa i zaczyna wprowadzać w życie. To jest cały proces, ale on zawsze zaczyna się od otwarcia tej księgi. Jest jakieś podobieństwo do Eucharystii. Jezus po to jest sakramentalnie obecny pod postacią chleba, żebyśmy Go z wiarą przyjęli. Wtedy dochodzi do spotkania człowieka z Chrystusem. Podobnie gdy bierzemy do ręki Pismo Święte, to pod postacią ludzkich słów przekazywana jest nam Boża prawda, Boża wola. W Dziejach Apostolskich czytamy, że słuchacze Ewangelii nie tylko dowiedzieli się o Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, ale także otrzymali Ducha Świętego. Słowo Boże nie tylko przekazuje prawdę o Bogu, ale jest spotkaniem z samym Bogiem. W Księdze Mądrości czytamy, że lud Izraela wędrujący przez pustynię został uzdrowiony mocą słowa Pana. Słowo Boże daje nie tylko prawdę, ale i moc, by nią żyć.

A jednak katolicy wciąż boją się Pisma Świętego.

– Pismo Święte jest księgą trudną z wielu powodów. Po pierwsze dlatego, że opisuje doświadczenia ludzi żyjących w starożytnych kulturach. To zupełnie inny świat wyobrażeń, metafor itd. Po drugie język jest problemem. Bibliści wciąż dyskutują, jak przełożyć niektóre słowa czy zdania. Kolejna trudność: dla rozumienia Starego Testamentu konieczne jest czytanie go przez tajemnicę Chrystusa. Biblię tłumaczy się przez Biblię. Aby dobrze pojąć jakiś fragment, trzeba mieć rozeznanie w całości Pisma. Poza tym pamiętajmy, że słowo Boga jest obietnicą. Dlatego nieraz coś wydaje się nam zbyt piękne, aby było prawdziwe. Bohaterowie biblijni pytają nieraz Boga: „jakże się to stanie?”. To, co Bóg proponuje, jest inne, jest większe od naszych małych rachub czy oczekiwań.

Jak pokonać te trudności?

– Każdy chrześcijanin potrzebuje takiego spotkania ze słowem Bożym, w którym osobiście przekona się, że Biblia nie jest opowieścią o pradawnych czasach, ale że Słowo tu i teraz go dotyka i mówi o jego życiu. Że Bóg mówi teraz do mnie! Często ktoś czyta Pismo Święte na chybił trafił. Nie polecam takiej lektury, zwłaszcza początkującym. Lepiej jest znaleźć fragment, który koresponduje z naszym doświadczeniem życiowym. Byłoby wspaniale, gdyby spowiednicy penitentowi albo rodzice swoim dzieciom podsuwali odpowiednio dobrany fragment.

To wymagałoby wielkiej znajomości Biblii przez spowiednika czy rodziców.

– Nie, to wymagałoby tylko, aby spowiednik lub rodzic codziennie czytał fragment Pisma Świętego. Wtedy bez problemu znajdzie odpowiednie słowo, które sam odkrył. Pismo Święte jest świadectwem pewnych przeżyć, więc dobrze tłumaczyć je będzie ten, kto ma podobne doświadczenie. Ktoś, kto na własnej skórze przekonał się o prawdzie jakiegoś zdania z Biblii, jest w stanie przekonująco to słowo objaśniać innym, zwłaszcza własnym dzieciom. Szczęśliwy jest ten chrześcijanin, który przeżył takie osobiste spotkanie ze Słowem i rozsmakował się w nim. Wtedy będzie sięgał po Biblię codziennie.

Wydaje mi się, że wielu praktykujących katolików nie przeżyło tego momentu inicjacji w osobistą lekturę Biblii.

– To jest tak jak z wiarą. Wielu z nas wierzy na zasadzie przywiązania do tradycji. Ale potrzebny jest moment, w którym osobiście przekonuję się, że Bóg jest obecny w moim życiu, że odpowiada na moją modlitwę. Młody Samuel doznał takiego przebudzenia, a pouczony przez kapłana Helego, odpowiedział Bogu: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,9-10). Dzieło Biblijne próbuje od kilku lat zwrócić uwagę katechetów na to, że katecheza za słabo uczy samodzielnego czytania Pisma Świętego, czyli słuchania w nim głosu Boga. Wielką pomocą jest nowe tłumaczenie ¬– tzw. Biblia Paulistów, zaopatrzona w obszerniejszy komentarz niż Biblia Tysiąclecia. Na marginesie mamy teksty paralelne. Kiedy do nich sięgniemy, zaczynamy lepiej rozumieć daną prawdę. Jeszcze lepsze jest wydanie Biblii Tysiąclecia, znane jako „Biblia dla każdego” (10 tomów, wyd. Jedność) – z komentarzem narracyjnym, filologicznym, historycznym, archeologicznym, teologicznym i literackim, wraz z licznymi ilustracjami.

Żydzi mają uroczystość Bar Micwy, w czasie której 13-letni chłopcy muszą odczytać po raz pierwszy w synagodze fragment Tory. Może to jest jakiś pomysł dla nas.

– Co więcej, podczas Bar Micwy młodzieńcy muszą wygłosić samodzielnie (nie przeczytać!) komentarz dla wspólnoty. Wtedy otrzymują również Torę i modlitewnik. To jest ciekawy pomysł, aby coś podobnego działo się także w naszym Kościele. Dobrym momentem byłoby bierzmowanie. W czasie przygotowań do tego sakramentu kładziemy nacisk na katechizm. To oczywiście jest też ważne, ale można by zaproponować jakiś rytuał, żeby kandydaci na dojrzałych chrześcijan spróbowali samodzielnie przygotować komentarz do fragmentu z Biblii. Musieliby się wtedy pomocować z tym tekstem i wyniki zaprezentować innym – we własnej rodzinie albo w klasie. Podczas Bar Micwy cała wspólnota słucha tego komentarza. Ten zwyczaj uczy, że Biblię czytamy dla siebie, ale i dla innych i z innymi – we wspólnocie wierzących.

Jakie są konkretne propozycje na Tydzień Biblijny?

– Proponujemy duszpasterzom trzy formy spotkania ze słowem Bożym. Pierwszą są celebracje słowa Bożego opracowane przez bp. Zbigniewa Kiernikowskiego, które on sam prowadził w swojej diecezji. Druga forma to kręgi biblijne. Od kilku lat wychodzi kwartalnik „Krąg Biblijny” z materiałami do prowadzenia takich spotkań. Trzecia to „Droga Światła” – forma nabożeństwa połączonego z medytacją.

Co będzie się działo w Niedzielę Biblijną?

– W kościołach będzie odczytany specjalny list episkopatu. Zachęcam księży proboszczów, żeby uczcili słowo Boże w swoich świątyniach. Można ustawić jakiś pulpit, żeby otwarty, ozdobiony kwiatami i zapaloną świecą Ewangeliarz był zwrócony do ludu. Można wydrukować paski papieru z krótkimi cytatami biblijnymi, aby wierni wychodząc z kościoła, mogli sobie wylosować jakiś tekst. A może same tylko odnośniki biblijne, aby odszukali wylosowane teksty we własnej Biblii w domu.

A co w domu?

– Wyobrażam sobie, że księga Pisma Świętego zostanie położona na stole, na którym spożywamy codzienne posiłki. Tak żeby została potraktowana jak bochen chleba. Codziennie przed wyjściem do pracy można sięgać do jakiegoś zdania, które zabieramy w swoje życie. W niedzielę ktoś mógłby na głos odczytać jakiś fragment, np. niedzielną Ewangelię. Może udałoby się porozmawiać o niej w rodzinie.www.wiara.pl