Chcę żyć!

Chcę żyć!

Zawsze szczęśliwy jest człowiek, który ma przyjaciela, który wie, że komuś na nim zależy, na kimś może się oprzeć. A Chrystus nie tylko obiecuje życie wieczne w Domu Ojca, On już tu, na tej ziemi stara się, byśmy od Niego nauczyli się takiego sposobu życia, który jest źródłem radości.

I tutaj dochodzimy do tematu, który zamierzam dzisiaj podjąć po raz kolejny, ale na nowo. Chcę, abyśmy pomyśleli o modlitwie traktowanej jako uczenie się konkretnego sposobu życia, traktowanej jako nabieranie sił potrzebnych do odważnego stawiania czoła rzeczywistości.

Nie przegapić!

Dla wielu ludzi jest zaskoczeniem, gdy usłyszą, że modlitwa jest przede wszystkim darem. I to darem Pana Boga ofiarowanym człowiekowi. To my stracimy, gdy nie podejmiemy modlitwy, gdy ją przegapimy. Czegoś możemy nie zrozumieć, bo nie chcieliśmy słuchać, jak Pan Bóg tłumaczył.

Bardzo niebezpieczne jest mówienie, że „modlę się, kiedy czuję potrzebę”. Łatwo zauważyć to niebezpieczeństwo, gdy zobaczymy dziecko, które mówi rodzicom, że nie czuje apetytu. Dopiero wtedy rodzice zaczynają się bać o swoją pociechę, chodzą do najlepszych lekarzy, szukają środka, który choćby sztucznie – wywoła apetyt, bo każdy wie, że jeśli ktoś nie je, to jest coraz bliższy śmierci. Podobnie jest z modlitwą, gdy ktoś „nie czuje potrzeby” to znaczy, że stan jego jest poważny, trzeba mu pomóc. Czasem wtedy kogoś zachęcamy, aby się nieco przymusił, ale przecież nie chcemy, by z modlitwą kojarzył się przymus. Niekiedy pomagamy w szukaniu modlitw łatwiejszych i bliższych temperamentowi danej osoby, ale przecież nie chcemy, aby modlitwa była zbyt łatwa, może być wówczas powierzchowna i bezowocna.

Jak szukać? Może według „ważności” modlitw…

Najważniejszymi modlitwami – według Bożego ustanowienia – są Sakramenty Święte z Eucharystią na czele. Modlitwą, słuchaniem Słów Bożych, jest czytanie Jego listu do nas, czyli Pisma Świętego, modlitwą jest zachwyt i uwielbienie podczas adoracji, ale również zachwyt wobec całego aktu stworzenia. Modlitwą jest zarówno pacierz (aby tylko powtarzany z zastanowieniem), modlitwą jest szukanie przed Panem Bogiem odpowiedzi na pytania stawiane przez życie i szukanie siły, otwieranie serca.

Filar i fundament

A teraz popatrzmy na modlitwę według jeszcze innego kryterium. Najbardziej bezinteresowną modlitwą jest uwielbienie. Pięknie jest dziękować, konieczne jest przeproszenie, samo życie niekiedy podsuwa różne prośby. Ale modlitwa uwielbienia jest wypowiadaniem zachwytu z tego powodu, że możemy zwracać się ku Panu Bogu, że On po prostu istnieje, że nam się objawił. Wtedy nie jesteśmy interesowni, nie rozpamiętujemy naszej relacji z Panem Bogiem. Gdy wielbimy słowami czy bez słów, to jakby wskakujemy do przestrzeni napełnionej Obecnością Pana Boga.

Kiedyś jeden z rekolekcjonistów opowiadał o filmie, którego autorzy chcieli pokazać życie Jezusa i Jego Matki. Zauważył, że w akcji filmu znacznie więcej modli się Maryja niż Pan Jezus. A potem powiedział niezwykłe zdanie – „dzieje się tak dlatego, że sam Jezus jest modlitwą”. On łączył się z Ojcem w niebie w każdej sekundzie życia, przez każdy oddech, każde uderzenie serca.

Mówimy niekiedy, że „modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem”, niekiedy lepiej, że to „spotkanie z Panem Bogiem”. Osoby patrzące na świat tylko materialnie mówią, że modlitwa to „czas zmarnowany dla Pana Boga”.

Powiedziałbym jednak, że ważniejsze niż określenie jest pytanie o sens modlitwy. Jej istotą jest niewątpliwie miłość. I to nie tyle miłość człowieka do Boga, ile Boga do człowieka. Bóg nas kocha, bo nas stworzył, bo jesteśmy odkupieni przez Wcielenie, życie, Mękę, śmierć i Zmartwychwstanie Jego Syna, a przez modlitwę mamy szansę wchodzić w tajemnicę tej miłości. Modlitwa jest rzeczywiście spotkaniem z Panem Bogiem, spotkaniem, które przede wszystkim nam jest potrzebne. Gdy mówimy, że Pan Bóg czeka na naszą modlitwę, to raczej w tym rozumieniu, że „czeka” na okazję, by nam ofiarować wiele łask, by nam dać siłę do godnego życia, by nam wiele rzeczy wytłumaczyć, a czasami „przytulić” i „pocieszyć”.

Zapewne pamiętamy odwiedziny Pana Jezusa w domu Marty i Marii. Ta scena uczy nas, że w modlitwie ważne jest zasłuchanie, zachwyt Panem Bogiem, wpatrywanie się w Niego. Gdy spotyka się mądrzejszy i głupszy, to na pewno lepiej jest, gdy głupszy więcej słucha, a mądrzejszy więcej mówi. Wobec tego w spotkaniu z Panem Bogiem jest znacznie lepiej, by człowiek znacznie więcej słuchał. Zresztą czy Pan Bóg czegoś nie wie? Czy umiemy Go czymś zaskoczyć? Mówimy na modlitwie, aby „się wygadać”, a czasem dlatego, że nie umiemy milczeć albo boimy się milczenia. Na pewno warto wiele się nad modlitwą zastanawiać, a jeszcze więcej praktykować. I przede wszystkim dać się napromieniować Jego Miłością.

Magia i wiara

W magii człowiek próbuje znaleźć sposób, aby zapanować nad światem, w wierze próbujemy odszukać wolę Boga, aby Mu jak najlepiej służyć.

Niewiadomo skąd pojawił się straszny pomysł aby modlitwę traktować magicznie, jak jakiś oczyszczająco-umacniający obrzęd, który istnieje zupełnie obok życia. Tymczasem nie można oddychać poza ciałem, oddychać nie-dla-ciała. Jak już jesteśmy przy tym porównaniu, to zobaczmy, że szukając sposobów modlitwy, nie możemy zapominać, że tu nie tylko chodzi o technikę oddechu, bo co mi z umiejętnego i świetnie wytrenowanego otwierania ust, jeśli za tymi ustami nie ma zdrowych płuc. A jeszcze głębiej brak dobrego krążenia, które zaniesie ożywczy tlen do wszystkich komórek organizmu…

W naszej wierze, według słów Jezusa Chrystusa, istnieje ścisły związek modlitwy i codzienności. Osoba niesolidna, nieżyczliwa wobec otoczenia, osoba przepełniona narzekaniem i zgryźliwością na pewno dobrze się nie modli. Bo odniesienie do ludzi i spraw to po części skutek zanurzenia się w Panu Bogu, w Jego łasce. Czasem w ramach wzrastania w modlitwie trzeba wracać do tego, co wynika z Chrztu Świętego, z tak zwanego „powszechnego kapłaństwa”. Najbliższe Panu Bogu jest życie, w którym nasze słowa, myśli i czyny są Jemu oddane. Jest możliwe, dla każdego dostępne, pamiętanie o Panu Bogu w każdej godzinie dnia, w pracy, podczas rozmowy, w sklepie i tramwaju, przy odpoczynku czy służeniu innym. Tego trzeba się uczyć, czasem nawet miesiącami, ale potem… Powoli życie i modlitwa stają się jednością.

ks. Zbigniew Kapłański
www.katolik.pl