Lectio divina na niedzielę Męki Pańskiej

Lectio divina na niedzielę Męki Pańskiej

650899288 VI NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU – A
Niedziela Męki Pańskiej

13 kwietnia 2014 r.

I.  Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.

Gdy On jeszcze mówił, oto przyszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak: I. Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie. Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc: I. Witaj, Rabbi. I pocałował Go. A Jezus rzekł do niego: Przyjacielu, po coś przyszedł? Wtedy rzucili się na Jezusa i pochwycili Go. A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana, odciął mu ucho. Wtedy Jezus rzekł do niego: Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Jakże więc spełnią się Pisma, że tak się stać musi? W owej chwili Jezus rzekł do tłumów: Wyszliście mieczami kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pojmaliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków. Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.
Mt 26,47-56

II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: „Co Bóg mówi do mnie?”.

Zacznijmy od końca naszego fragmentu Ewangelii Męki Pańskiej. Wydaje się, że uczniowie czekali do ostatniej chwili, czekali na kolejny cud Pana, kolejny przejaw Jego mocy. Czekali, że powali na ziemię Judasza i całą zgraję, która przybyła do Getsemani, aby Go ująć. Nic takiego się nie stało. Pan odwołując się do Pism stwierdził, że tak musi się stać i to w tym momencie, bo nadeszła Jego godzina. Uczniowie zaczęli rozumieć, że wypełniają się słowa, które Pan im już wcześniej zapowiedział, opuścili Go i uciekli. A przecież jeszcze kilka chwil wcześniej wydawało się, że będą walczyć aż do utraty życia. Jeden z nich nawet użył miecza, obcinając ucho słudze najwyższego kapłana. Na wsparcie militarne z nieba nie można było jednak liczyć. Sam Pan z niego zrezygnował. Zostało więc miecz schować do pochwy i w nogi.

Judasz, który pojawia się na początku naszego fragmentu, przybył do Getsemanii, aby dopełnić swej zdrady wobec Pana Jezusa w otoczeniu zgrai uzbrojonej w miecze i kije. Zapewne dawało mu to poczucie przewagi nad Jezusem i uczniami oraz pewności siebie. Wykorzystuje pocałunek, symbol miłości i czułości, jako znak zdrady, pocałunek, który stał się niejako pieczęcią na akcie jego haniebnego czynu. Pan Jezus zaś zachowuje pokój pełen godności. Niejako wbrew zaistniałym okolicznościom nie nazywa Judasza zdrajcą, ale przyjacielem. Stawia pytanie o cel jego przybycia do Getsemanii. Poddaje się aktom przemocy uzbrojonej zgrai, w której było zapewne wielu Jego wcześniejszych słuchaczy i zwolenników. Machina przemocy rusza do przodu.

Ile razy ja stchórzyłem, opuściłem Pana Jezusa i uciekłem? Ile razy namawiałem Go, aby okazał swą moc i powalił moich życiowych przeciwników a On powtarzał, że trzeba schować miecz, że w tej walce nie mieczem, ale zwycięża się miłością? Czy pamiętam, że może nie zastępy, ale z nieba do opieki otrzymałem anioła stróża? Czy korzystam z tej opieki i pomocy? Czy nie należę do jakiejś „zgrai”, która czyha na życie Pana Jezusa? Czy nie traktuję Go jak zbójcę? Czy dbam, aby moje pocałunki i inne gesty ludzkiej życzliwości, sympatii nie zamieniły się w gesty zdrady czy wrogości wobec innych? Czy ja wiem, po co przychodzę do Pana Jezusa? Czy przychodzę także po nic, przychodzę do Niego samego, żeby sobie z Nim pobyć? Czy niekiedy moje przychodzenie do Pana nie ma znamion judaszowej zdrady? Czy zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie miecze, kije, karabiny, czołgi, samoloty, przynależność do jakiejś zgrai daje życiową pewność, ale coraz więcej miłości w sercu, przynależność do Jezusa? Czy z dnia na dzień wzrasta, rozwija się, umacnia moja przyjaźń z Panem? Czy i w moim życiu, codziennie wypełniają się Pisma, wypełnia się wola Boża? Czy moje życie potwierdza, że jestem jednym z uczniów Jezusa, wiernych i oddanych uczniów?

Poczynię odpowiednie przygotowania do owocnego i mądrego przeżycia czasu Wielkiego Tygodnia. Jeżeli tego jeszcze nie było w wielkopostnym rozkładzie moich działań, zaplanuję sobie i odbędę też świąteczną spowiedź. Zrobię wszystko, aby uczestniczyć w Triduum Paschalnym. Pomyślę o wielkopostnej jałmużnie, o wsparciu jakiegoś dzieła lub potrzebującej osoby czy osób.

III  Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej „lectio” i „meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:

Sfora psów mnie opadła,
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebili moje ręce i nogi,
policzyć mogę wszystkie moje kości…
Ps 22,17-18

IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:

Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka, pomocy moja, spiesz mi na ratunek

*****

opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/modlitwa.html?c=22367

__________Copyright (C) www.Katolik.pl 2000-2014