O skoku z mostu

O skoku z mostu

     Iluż to zebranych na moście widziało, jak ta mała spada w wir rzeki! Ale skoczył za nią tylko jeden człowiek, tak jak stał. Nie umiał pływać ani nie był już taki młody, miał też drewnianą nogę, ale skoczył tam, rozwścieczony na widok takiej obojętności. Rzeka była wezbrana, czerwone ubranko dziewczynki to ukazywało się, to znikało. Mężczyzna czuł, że woda wdziera mu się do płuc, aż nagle noga uwięzia mu w piasku na dnie, a dziewczynka weszła mu na barana, lekka jak korek. Byli uratowani.
     Wieczorem synowie owego człowieka przytulili się do niego z podziwem i zobaczyli, że jest wielki i wspaniały, bo taki był naprawdę.
     Inni ludzie opowiedzieli o tym wszystkim swoim synom. Synowie nic nie rzekli, tylko gdzieś na dnie serca tkwiło pytanie: „Dlaczego to nie ty tam byłeś, tato?


Pier D’Aubrigy