Policzek

Policzek

Paweł ma świadomość, że w czasach, w których przyszło mu żyć, za życie miłe Bogu płaci się w sposób nieuchronny wysoką cenę. Że wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie, spotkają prześladowania. Nie jest to wizja optymistyczna i można by ją złożyć na karb sytuacji osobistej autora, gdyby nie wyzierająca z niej ponadczasowa prawda: świat, w którym żyjemy, nie jest światem ewangelicznym i dlatego życie dobre i prawe, jakkolwiek zawsze i wszędzie możliwe, wiąże się z ponoszeniem strat.

Nie mniej silne jest przekonanie św. Pawła o ostatecznej wartości ofiary. Mając świadomość klęski wielu swoich dzieł, pisze o cierpieniu i ofierze jako rzeczywistościach nieprzemijających. Ich znaczenie zbawcze, poprzez uczestnictwo w jedynej ofierze Chrystusa, jest trwałe i niezależne od tego, czy podejmowane przez nas dzieła na naszych własnych oczach rozpadną się w proch i pył, czy też będą trwały dalej. To nie ich sukces, ale miła Bogu i zanurzona w Nim ofiara jest ostatecznie tym, co może ocalać świat.

Żaden inny fragment Pisma Świętego nie każe mi myśleć tak bardzo o pewnym porzuconym geście liturgicznym. Otóż według dawnych rytów bierzmowania biskup wymierzał przyjmującemu sakrament policzek. Oczywiście istnieje kilka wyjaśnień stosowania tego zwyczaju. Miał on bierzmowanym uświadomić, że świat, do którego zostają posłani, jest przestrzenią zmagań i walki, której koniecznym elementem jest cierpienie. Miał przebudzić z tego, co naiwne, i przygotować do przyjęcia życia także w wymiarze cierpienia i ofiary, nieodłącznie związanych z postępowaniem zbożnym i prawym.

Wydaje się, że to właśnie o tym św. Paweł pisał swojemu umiłowanemu uczniowi w ostatnim liście.

XXX NIEDZIELA ZWYKŁA, 24 PAŹDZIERNIKA 2010 ROKU
Syr 35,12–14.16–18 • Ps 34 • 2 Tm 4,6–9.16–18 • Łk 18,9–14
Maciej Roszkowski OP
www.mateusz.pl/wdrodze