Czy już umiem jeździć?- relacja z rekolekcji RMS-u

Czy już umiem jeździć?- relacja z rekolekcji RMS-u

rekol2Otóż każdy dzień rekolekcji charakteryzował się własną specyfiką, w której można jednak było dostrzec pewien porządek. Każdy poranek rozpoczynaliśmy modlitwą. Po spożyciu śniadania odbywały się liczne spotkania w grupach lub w charakterze konferencji. Rozważaliśmy słowa Pisma Świętego w kręgu biblijnym lub omawialiśmy różnego rodzaju problemy nurtujące młodych ludzi (nie wiedzieć czemu jedne z najciekawszych dyskusji miały miejsce 14 lutego…). Centralną i najważniejszą częścią każdego dnia była wspólna Eucharystia w małej a przytulnej kaplicy znajdującej się w zamieszkałym przez nas domu rekolekcyjnym.

rekolOczywiście na naszym wyjeździe był  też czas na zabawę i wyładowanie emocji. Poziom zadowolenia z tego typu zajęć zależał od ilości siniaków nabytych na niezbyt zgrabnie dających się opisać częściach ciała podczas jazdy na nartach we wtorek i w czwartek. Ilości zaliczonych upadków podczas wspinaczek górskich. Oryginalności sposobów na przebycie rwących strumyków, oblodzonych szlaków i krętych dróg górskich. Zawsze jednak radość przekraczała nasze oczekiwania.

Trudno się było spodziewać aby wyjazd, prowadzony przez osoby wykształcone w Bagnie, nie obfitował w1013_RMS_Rekolekcje_zimowe_Miedzybrodzie_2011-02-14 wydarzenia, które delikatnie rzecz ujmując można nazwać wartymi zapamiętania. Kilku osobom z pewnością w pamięci pozostanie brawurowe wykonanie manewru wyprzedzania z użyciem klaksonu wlokącego się Mikołowskiego samochodu przez kleryka Łukasza aby potem dowiedzieć się że wyprzedzonymi w niezbyt uprzejmy sposób dziewczynami były nasze rekolekcyjne kucharki… Innym z pewnością do teraz śnią się widma bagiennych potworów snujących się po nocach na korytarzach.

rekol4Co jednak było najpiękniejsze w tegorocznych zimowych rekolekcjach RMSu? Otóż były to łzy. Łzy radości ze wspólnie spędzonego czasu. Łzy wdzięczności z powodu doświadczonej dobroci danej nam przez drugą osobę. Łzy przynależności do grupy wspaniałych ludzi, pokazujących że nie jesteśmy wymarłym gatunkiem katolików. Łzy skruchy i wzruszenia na nabożeństwie pokutnym i po sakramencie spowiedzi gdy nasze grzechy mogliśmy zanurzyć w oceanie Bożego miłosierdzia. Łzy uczestników rekolekcji odnajdujących nową perspektywę życia. Łzy księży, którzy patrząc na swych podopiecznych mogli doświadczyć poczucia spełnienia własnego powołania i dostrzec owoce i sens swojego poświęcenia i pracy. Łzy doświadczenia Chrystusa, który okazał się być bliżej niż moglibyśmy się tego spodziewać. I wreszcie łzy wyciśnięte przez uczucie, które nie zgadza się na pozostanie w ukryciu w Beskidzkich górach, pragnące wyjść do ludzi. Łzy prawdziwej miłości…

 

Za przygotowanie relacji dziękujemy Karolowi

 

Zapraszamy również na stronę Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej, gdzie znajdują się sprawozdania z poszczególnych dni oraz wiele zdjęć.