wtorek 23 II 2010 r. … okiem uczestnika

wtorek 23 II 2010 r. … okiem uczestnika

Po modlitwie okazało się, że tanie świeczki nie sprawdziły się, bo co druga się nie paliła. Nieliczne, palące się trzeba było zdmuchnąć, podnieść i odłożyć na miejsce. Postanowiłem podjąć się tego jakże ważnego i odpowiedzialnego zadania. Dmuchanie poszło jak po maśle. Teraz trzeba je delikatnie przenieść do małego pokoiku oddalonego o kilka metrów. No i zaczęły się schody..
Robiłem to bardzo delikatnie (poprzednim razem niechcący wylałem gorący wosk na podłogę). Nie chciałem powtórzyć tego wyczynu. Ostrożnie doszedłem na miejsce, postawiłem je na stoliku i??? jedna musiała się przewrócić i wylać na obrus. Brawo! Byłem z siebie dumny..
Można powiedzieć, że dosłownie: dałem plamy. Całe szczęście, że wosk wysechł i odszedł w jednym kawałku Smile
Potem wszyscy zeszliśmy do salki w podziemiach. Otwierając drzwi poczułem falę chłodu. Było zimno. Ale ciepła herbatka owocowa i partyjka w piłkarzyki wszystkich rozgrzała. Ksiądz Maciek jak zwykle wygrał ze wszystkimi (bo jak by inaczej?). Nawet nie dał wygrać drużynie dziewczyn, dżentelmen! Po ok. godzince wszyscy zmyli się do domu (znudzeni kolejnym przegranym meczem)Smile
Jak chcecie wiedzieć więcej to wpadnijcie we wtorek, będę do waszej dyspozycji,

TOMEK

Podziękowania dla Tomasza, który streścił nam spotkanie dla młodzieży, a przy okazji serdeczne życzenia dla jubilata z 23 II…