Wydarzenie pod Damaszkiem

Wydarzenie pod Damaszkiem

Prześledźmy jego historię. Był człowiekiem niesamowicie wykształconym. Skończył szkołę Gamaliela — to był jakby żydowski Oxford tamtych czasów. Większość Biblii hebrajskiej znał na pamięć, dlatego, gdy przemawiał do słuchających go ludzi w czasie jego podróży misyjnych, nie potrzebował żadnych ksiąg. Nawiasem mówiąc musiałby je dźwigać ze sobą, a to nie byłoby zbyt wygodne zważywszy na to, ile kilometrów przebył. Gdy pisał listy fragmenty Starego Testamentu cytował prawdopodobnie z pamięci. Niestety ten tak inteligentny i błyskotliwy człowiek wpadł w pułapkę fanatyzmu religijnego. Angażował wszystkie swoje siły i możliwości intelektualne, by zwalczać i niszczyć chrześcijaństwo — nowopowstałą „sektę” religijną. Otrzymał listy polecające od przywódców religijnych, by prześladować znienawidzonych chrześcijan i pojechał do Damaszku, by tam ich aresztować. Jego przyjaciel św. Łukasz tak opisywał go po latach: „Szaweł (…) siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich.” (Dz 9,1).

Upadek niekoniecznie z konia

Z Damaszku Szaweł wyjechał jako nawrócony chrześcijanin. Przyjął chrzest. Stał się jednym z najbardziej pracowitych apostołów. Jego misja to była ciężka praca. Zresztą sam ją podsumowuje tak: „Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu (…). Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, (…) od własnego narodu, (…) od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, (…) na pustkowiu, (…) na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości.” (2 Kor 11, 24 — 27)

Można powiedzieć, że Paweł zewangelizował większość ówczesnego świata pogańskiego. Zdeklarowany faryzeusz, Żyd z krwi i kości nagle stał się chrześcijaninem. Co się stało? Wszystko zmieniło się pod Damaszkiem. Więc, co takiego wydarzyło się pod Damaszkiem? Paweł w swoich listach jest dość powściągliwy w mówieniu o tym. Owszem mamy opisy tego wydarzenia, ale ich autorem jest Łukasz, a nie Paweł. Zresztą Łukasz chyba bardziej jest teologiem niż historykiem. Pisze, że Szawła „olśniła jasność z nieba”, „upadł na ziemię”, „usłyszał głos” (Dz 9, 3 — 4; por. 22, 6 — 7; 26, 13 — 14). Tutaj ciekawostka: Biblia nie wspomina nic o koniu. Koń, z którego spadł św. Paweł to motyw znany malarzom i artystom, ale w Biblii nic się nie mówi na ten temat. Dalej św. Łukasz opisuje to wydarzenie tak: Towarzysze podróży „słyszeli głos, lecz nie widzieli nikogo”, Szaweł, „kiedy otworzył oczy nic nie widział”, więc jego towarzysze „zaprowadzili go do Damaszku” (Dz 9, 7 — 8; por. 22, 9. 11; ). Tu pojawił się Ananiasz, posłany przez Boga, który „położył na niego ręce” i „natychmiast jakby łuski spadły z oczu Szawła, odzyskał on wzrok i został ochrzczony” (Dz 9, 17 — 18). Jednym słowem barwny opis, bo i wspaniałe wydarzenie. Jak je opisać? Tylko za pomocą takich obrazów i wyrażeń, bo jakoś wymyka się ono spod ludzkich możliwości dosłownego nazywania owego duchowego doświadczenia Szawła.

Było to wydarzenie wyjątkowe, które radykalnie zmieniło Pawła. Był prześladowcą chrześcijan, teraz stał się wyznawcą Chrystusa. O samym wydarzeniu pod Damaszkiem, mimo, że dysponujemy aż trzema opisami zredagowanymi przez św. Łukasza, nie wiemy zbyt wiele. Nie wiemy, co tak naprawdę dokonało się w sercu Pawła. Możemy obserwować fakty, ale jest to jedynie zewnętrzna strona powołania Szawła. Nie mamy dostępu do tego, co dokonało się wewnątrz — do tajemnicy serca. Widzimy, że to wydarzenie było wyjątkowe, ale również bardzo intymne.

Wróćmy jednak do pierwszego pytania

Co mam czynić, by służyć Bogu? Czy takie pytanie stawiał sobie św. Paweł? W żadnym ze swoich listów do tego się nie przyznaje. Pewny swego pisze: „To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa (Flp 3,7—8) Weźmy jednak pod uwagę radykalność decyzji Pawła. Powiedzmy to jeszcze raz: był on praktykującym Żydem, faryzeuszem skrupulatnie przestrzegającym wszystkich przepisów Prawa i zwyczajów żydowskich. Przed wydarzeniem pod Damaszkiem chrześcijaństwo uważał za wypaczenie wiary w jedynego Boga Jahwe. Po tym wydarzeniu stał się wyznawcą tej drogi, którą zwalczał. Była to dla niego z pewnością bardzo trudna decyzja. Musiało się stać istotnie coś bardzo ważnego, że tak zmieniło naszego bohatera. Co to takiego? Co sprawiło, że Szaweł tak radykalnie zmienił swój sposób myślenia o sobie, o świecie i o swoim Bogu. Odpowiedź jest bardzo krótka. Szaweł „spotkał” Zmartwychwstałego. Sam to wyznaje w bardzo ważnym tekście. Jest to najstarsze wyznanie wiary w Chrystusa, które Paweł, pisząc Pierwszy List do Koryntian, po prostu cytuje: „ Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu. Później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. (1 Kor 15,3—8)

W tym doświadczeniu Paweł jest nam bardzo bliską osobą — może nawet bliższą niż inni apostołowie. Zasadniczo my znajdujemy się w podobnej sytuacji co Paweł. Grono Dwunastu poznało Jezusa przed jego śmiercią i zmartwychwstaniem — można powiedzieć, byli pod tym względem szczęśliwcami. A Paweł poznał Jezusa, ale Zmartwychwstałego, nie znał Go za życia. Czyli tak jak my… I w tym staje się on nam bardzo bliski.

To doświadczenie Pawła pod Damaszkiem leży u podstaw jego powołania. Wszyscy przeżywamy jakieś nasze „wydarzenie pod Damaszkiem”. Jest ono bardzo intymne. Trudno go opisać, ale jest bardzo autentyczne i ważne dla naszego życia religijnego. Opisujemy go za pomocą różnych wspaniałych obrazów, ale jest ono prawie „nieprzekazywalne”. Mówimy: „Bóg mnie powołał”, „usłyszałem wewnętrzny głos”, „ciągle towarzyszyło mi wewnętrzne przynaglenie”, „chciałem przed tym uciec, ale się nie dało”. Gdy więc pytamy o znaki powołania i próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie: Co mam czynić, aby być szczęśliwym i służyć Bogu? wracamy wtedy do naszego „wydarzenia pod Damaszkiem”.

www.opoka.org.pl
dk. Jacek Wolan SP