Żyjąc Słowem

Żyjąc Słowem

Za pomocą Słowa powołuje do istnienia jak w Księdze Rodzaju i podtrzymuje przy życiu, jakby nieustannie wypowiadając nasze imię. W jaki sposób, Słowo Boga jest źródłem życia? W związku z tym, zastanawialiśmy się nad różnymi sposobami czytania-kontaktu ze Słowem Bożym, danym nam w Piśmie, na różnych poziomach jego znaczenia. Przy dosłownym odczytaniu historii przedstawionej w Biblii i potem podczas osobistej lektury, rozważania tego, co konkretnie dla każdego z nas ona oznacza, to Bóg mówi do nas. Następnie role się w pewnym stopniu odwracają. Kolejne dwa z czterech etapów lektury Pisma dają miejsce na naszą odpowiedź: modlitwę i działanie. Taki sposób obcowania ze Słowem sprawia, że czytanie Pisma jest nie tylko jego biernym odczytywaniem, ale rozmową, w której obie strony maja czynny udział! Taka lektura Pisma może stać się sposobem zawiązania i rozwijania relacji z Tym, który jest Autorem Słowa.
Po takim wstępie mogliśmy przejść już do czytania tekstu zaplanowanego na ten dzień, czyli fragmentu dziesiątego rozdziału ewangelii wg św. Łukasza. Historię Marty i Marii również w pewnym sensie odczytaliśmy jako historię o relacjach. Wbrew pozorom nie tyle o relacji Marty i Marii, ale o relacji każdej z nich do Jezusa i Jego Słowa. Marta i Maria nie rozmawiają ze sobą, natomiast każda z nich rozmawia z Jezusem. Maria siada u Jego stóp, tym gestem uznając Go za nauczyciela i autorytet, i wsłuchuje się w to, co On mówi. Marta natomiast uwijała się koło rozmaitych posług. Nie wiemy, co Jezus mówił Marii, kiedy przysłuchiwała się Jego słowom. Ewangelista natomiast dokładnie zanotował dialog Jezusa i Marty. Marta zajęta wieloma sprawami mówi: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła.” Coś, co z początku brzmi jako zarzut wobec siostry, w rzeczywistości jest wyrazem potrzeby, aby dostrzeżono i doceniono jej pracę. Znamienne jest to, że tymi słowami Marta zwraca się właśnie do Jezusa, a nie do Marty. Jezus jej odpowiedział: „troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego” – nie tyle ją potępia, co zwraca jej uwagę, że we wszystkich pracach, którymi się zajmuje brakuje jednego – najlepszej cząstki obranej przez Marię: Słowa. Ważne w historii Marty wydaje się to, że Marta nie jest kimś, kto przeszedł obok Słowa Jezusa całkowicie obojętnie. Pouczenie Jezusa nie jest kierowane do kogoś, kto Słowa nie zna i nigdy nie słyszał o Jezusie. W tym krótkim tekście aż trzykrotnie pojawia się słowo: Pan – Marta wiedziała, kim jest Jezus. Nie tylko zadeklarowała, że jest dla niej Panem, ale też przyjęła Go do swojego domu. Przykład Marty pokazuje, że wpuszczenie Jezusa do swojego domu – i swojego życia nie wystarczy, to nadal za mało. Potrzeba nie tyle umieszczenia Go obok wszystkich spraw i obowiązków, co podporządkowania Mu wszystkiego. Dopiero Słowo postawione w centrum życia, może to życie przemieniać. Maria i Marta: dwie kobiety przedstawione przez Łukasza reprezentują dwie różne postawy – słuchanie i działanie, które znacząco różnią się między sobą. Jednak to, co jest integralnym punktem obu z nich, to Boże Słowo, które ma moc wydobywać życie z chaosu, czyli stwarzać je ciągle od nowa, tak jak „na początku”.