Przychodzi facet do lokalu, a przy wejściu stoi „bramkarz”, który go pyta:
-Masz jakiś nóż?
-Nie nie mam.
-A jakieś ostre narzędzie?
-Też nie posiadam.
-A może pistolet?
-Nie! Gdzie tam!
-A może chociaż kastet?
-Nie! Nie! Nic z tych rzeczy.
Bramkarz spojrzał na niego z politowaniem, rozbił butelkę o kant ściany i mówi:
-No to weź chociaż to!