Jest to film nakręcony w 1986 roku przez Rolanda Joffe, a dodatkowo uświetniony piękną muzyką Ennio Morricone. Jeśli ktoś jej nie słuchał, niech posłucha – jednak mogę powiedzieć, że po obejrzeniu filmu słucha się jej jeszcze bardziej w sposób wyjątkowy. Dodatkową zaletą Misji jest bardzo dobra gra aktorów Jeremiego Ironsa i Roberta De Niro. Jednak wielką wartością filmu jest nie tylko sposób nakręcenia, muzyka i gra aktorska, ale piękna historia jaką ten film przedstawia. Opowieść filmu można podzielić na dwa wymiary. Z jednej strony wymiar historyczny, przedstawiający obraz redukcji paragwajskich w Ameryce Południowej w XVIII wieku. Czym były redukcje długo można opowiadać, jednak czasem są określane jako utopijne społeczności, które przez krótki czas istniały. A dokładnie były misjami-społecznościami założonymi przez Jezuitów, aby chronić miejscowych Indian przed wyzyskiem europejczyków, którzy widzieli w nich tanią siłę roboczą. Ciekawym wątkiem jest trudna decyzja Kardynała Altamirano, który przybył do Ameryki Południowej rozstrzygnąć o przyszłości misji w tym regionie.
Drugi wymiar jest bardziej indywidualny. Jest to historia, a konkretnie droga przemiany głównego bohatera, w tej roli Robert de Niro, która prowadzi od bycia łowcą niewolników do stania się jednym z Jezuitów. Bardzo dobrze został przedstawiony proces przemiany, którą przechodzi człowiek odwracający się od dotychczasowego życia. Ważnym przesłaniem filmu jest pokazanie, że Bóg jest Miłością, i w takiego Boga wierzą chrześcijanie. Mogę przyznać, że film był dla mnie wyjątkowy i gdy go oglądałem pierwszych kilka razy, za każdym razem mocno mnie wzruszał.
Drugi wymiar jest bardziej indywidualny. Jest to historia, a konkretnie droga przemiany głównego bohatera, w tej roli Robert de Niro, która prowadzi od bycia łowcą niewolników do stania się jednym z Jezuitów. Bardzo dobrze został przedstawiony proces przemiany, którą przechodzi człowiek odwracający się od dotychczasowego życia. Ważnym przesłaniem filmu jest pokazanie, że Bóg jest Miłością, i w takiego Boga wierzą chrześcijanie. Mogę przyznać, że film był dla mnie wyjątkowy i gdy go oglądałem pierwszych kilka razy, za każdym razem mocno mnie wzruszał.
Za te spostrzeżenia na temata filmu Misja podziękowania pod adresem Piotra