Wchodzi do baru facet z siedzącym na ramieniu małym człowieczkiem (tak ze 40cm), i zamawia:
– Proszę setkę czystej, a dla kolegi pięćdziesiątkę.
Barman polewa i pyta:
– Skąd pan wytrzasnął takiego cudaka?
Klient na to:
– Zrób pan kolejkę, to panu powiem.
Barman szybko napełnił następną kolejkę.
– To było na safari…idziemy z kolegą przez dżunglę, wychodzimy na polane na której wokół ogniska pełno murzynów z dzidami, a na środku taki jeden z wielkim pióropuszem na głowię tańczył jakieś wygibasy.
W tym momencie przerywa opowieść i zwraca się do człowieczka na ramieniu:
– I jak Ty mu wtedy Heniu powiedziałeś…że jest ciul, nie czarownik?