J 3,14-21
14 A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni*, tak potrzeba, by wywyższono* Syna Człowieczego, 15 aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne*. 16 Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał* swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu».
Mojżesz wywyższył węża na pustyni, na polecenie Pana. Miał on być ratunkiem dla Izraelitów przed karą, jaką były dziesiątkujące ludność węże. Była to kara za szemranie przeciwko Bogu. Czy ja często nie zachowuję się podobnie do Izraelitów? Czy ja w swej rutynie praktyk chrzescijańskich nie zachowuję się jak wspomniani Izraelici? Chodzę do kościoła, modlę się na co dzień ale nie powierzam wszystkiego Bogu? Czy przypadkiem sam nie chcę kontrolować własnego życia – realizować swój własny plan, często sprzeczny z Bożym planem dla mnie? Czy pytam się Pana Boga o Jego wolę? Czy nie jest tak, że tylko proszę pana Boga o łaski potrzebne do realizacji tego MOJEGO pomysłu na życie, a jak nie dostaję tego co chcę – zaczynam wątpić, szemrać?
Muszę wyjść na pustynię swojej duszy, zwłaszcza teraz w Wielkim Poście, zostawić te wszystkie swoje genialne plany na życie i porozmawiać z Jezusem jak z najlepszym przyjacielem I spytać się : “Czego chcesz dla mnie Panie? Jakim masz plan dla mnie Panie?” Bo to, że Pan Bóg dla każdego z nas ma Wielki plan to pewne. Tylko czy chcę go poznać? Czy nie boję się, że będzie on sprzeczny z Moim planem, który już tak skrzętnie sobie poukładałem?
Muszę odrzucić ten strach I wyjść na swoją pustynię, gdzie nie ma nic co by nas rozpraszało, gdzie będzie tylko Pan, który jak ten wąż został wywyższony na krzyżu jest dla mnie jedynym ratunkiem, jedyną drogą do zbawienia. Muszę pójść na tą pustynię swego serca, odrzucić wszelkie prośby, pragnienia i cele i po prostu wsłuchać się w to, co On chce mi powiedzieć. Muszę zbliżyć się do tego światła, jak pisze Jan ewangelista i zweryfikować, czy moje plany, decyzje są jak uczynki dokonane w Bogu.
Karol
Autorami rozważań są członkowie duszpasterstwa STUDENT+