Następnego dnia w obejściu Przepustnicy zjawia się grupa agentów CBŚ. Rozwalają stos drewna, każdy klocek precyzyjnie rozszczepiają siekierką, ale narkotyków ani śladu. Po kilku godzinach, wymamrotawszy niewyraźne przeprosiny, odjeżdżają.
Stary Przepustnica patrzy w zadumie to na drogę, którą odjechali, to na stos drewna. Nagle słyszy telefon. Wzrusza ramionami, wchodzi do chałupy, odbiera.
– Hej Jontek! Stasek mówi. Byli u ciebie z Cebeesiu?
– Ano byli. Tela co pojechali.
– Drzewa ci narąbali?
– A narąbali.
– Syćkiego nojlepsego we dniu urodzin, hej!