Lew Tołstoj opowiada, jak to stary grzesznik, który nawrócił się dosłownie w ostatniej chwili dostał się do nieba.
Podszedłszy pod drzwi raju, zaczął pukać i prosić, aby go wpuszczono. Ale zarówno Piotr, jak i Dawid (widocznie mieli akurat dyżur) nie zareagowali na jego gorącą prośbę, aczkolwiek powoływał się na ich własną historię życia, podkreślając przy tym: słabość ludzką i miłosierdzie Boże. Dopiero za trzecim razem, gdy trafił na Jana ewangelistę sprawy posunęły się naprzód. Proszący wytrwale grzesznik tłumaczył ukochanemu uczniowi Chrystusa tak:
– Nie możesz mnie teraz nie wpuścić! Piotr i Dawid nie wpuścili mnie, choć znają słabość człowieka i miłosierdzie Boże. Ale ty mnie wpuścisz, bo jesteś pełen miłości. Czy to nie ty, Janie, napisałeś w swej księdze, że Bóg jest miłością i kto nie miłuje ten nie zna Boga? Czy to nie ty pouczałeś ludzi słowami „Bracia, miłujcie się wzajemnie”? Czy teraz możesz mnie znienawidzić i przepędzić? Albo wyrzekniesz się tego, co mówiłeś, albo mnie umiłujesz i wpuścisz do królestwa niebieskiego.
I otworzyły się podwoje raju. Jan objął pokutującego grzesznika i wpuścił go do nieba.
ks. Kazimierz Wójtowicz