Wśród nocnej ciszy…

Wśród nocnej ciszy…

Wprowadzeniem w ten wyjątkowy czas jest Wigilia Bożego Narodzenia. Kto z nas nie ma w pamięci choć jednego szczególnego wigilijnego wieczoru? Biały jak śnieg obrus, pod nim garść sianka, trzask łamanego opłatka, tuzin wyjątkowych potraw, zapach świeżej jedliny… To magia świąt. Tylko od nas zależy, czy nadamy im rodzinny i chrześcijański charakter.

Pismo Święte, sianko i pusty talerz

Pod obrus wkładamy sianko. To typowo chrześcijański zwyczaj, bo Chrystus urodził się w ubogiej stajni na sianie. Na stole powinno się pojawić jedno dodatkowe nakrycie: znak pamięci o naszych zmarłych bliskich i podróżnych, którzy, gdy tego dnia niespodziewanie zapukają do naszych drzwi, otrzymają serdeczną gościnę. „Gość w dom, Bóg w dom”…

Na wigilijnym stole w centralnym miejscu kładziemy opłatek i otwarte Pismo Święte. Biały obrus harmonizuje z bielą opłatka – kolorem symbolizującym światłość, czystość i chwałę.

Postny żur czy grzybowa?

Dzisiaj popularny jest zwyczaj spożywania dwunastu potraw, które symbolizują apostołów i przywodzą nam na myśl zupełnie inną Wieczerzę. Niegdyś o tym, co podawano na wigilijny stół, decydowała tradycja regionalna i zasada, że potrawy powinno się sporządzać ze wszystkiego, co rodzi się w polu, lesie i na łące. W pamiętniku J. U. Niemcewicza znajdujemy krótki opis tego, co podczas wigilijnej wieczerzy spożywano na dworach w dawnej Polsce:
Trzy zupy, migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kutia dla służących, krążki z chrzanem, karp do polewy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okonie z posiekanymi jajami i oliwą itd.

Niewiele się zmieniło od tamtych czasów – w Wigilię stół jest zazwyczaj bogato zastawiony tradycyjnymi postnymi potrawami. Wybór mamy duży, czego przejawem jest choćby zestaw wigilijnych zup: postny żur, zupa grzybowa, barszcz z uszkami albo zupa rybna.

Betlejem – dom chleba

Gdy na niebie pojawia się pierwsza gwiazdka, łamiemy się opłatkiem, składając sobie życzenia miłości, pokoju i pojednania, które przyniosło Dzieciątko narodzone w Betlejem. To nasz, polski zwyczaj, rozpoczynający wieczerzę wigilijną. Dzielimy się opłatkiem na znak wzajemnej życzliwości i komunii duchowej. Wyciągnięta dłoń z okruchem chleba sięga poza rzeczywistość (Z. Kossak).
Warto zaznaczyć, że jeszcze na początku XX stulecia na wsiach łamano się chlebem, co było dalekim echem praktyk starochrześcijańskich. Dziś zastąpił go opłatek, którym dzielimy się m.in. na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, gdy Chrystus ustanowił Eucharystię, aby swoich uczniów zjednoczyć w miłości.

Drzewko Chrystusa

Początkowo w Europie dom przystrajano „podłaźnikiem”: wierzchołkiem jodły lub świerka, wieszanym u stropu czubkiem w dół, przybranym jabłkami i orzechami. Choinka pojawiła się po raz pierwszy w Alzacji w XV wieku. Nazywano ją „drzewem bożonarodzeniowym” albo „drzewem Chrystusa”. Zielone drzewko przystrajano świeczkami na pamiątkę światła, które rozbłysło nad grotą betlejemską, gdy na świat przyszedł Chrystus – Światłość prawdziwa. Co interesujące, do Polski choinka dotarła dopiero w XIX stuleciu wraz z… pruskimi zaborcami. Początkowo przyjęła się w środowiskach dworskim i mieszczańskim, a potem wyparła „podłaźnik” ze wsi.

Choinki z pewnością nie zabraknie w żadnym polskim domu. Ubieramy ją w dniu wspomnienia Adama i Ewy, naszych pierwszych rodziców. Świąteczne drzewko nawiązuje do rajskiego ogrodu i przypomina nam naukę o upadku i Odkupieniu rodzaju ludzkiego.

Światło w mroku

Najprawdopodobniej z Holandii wywodzi się zwyczaj ustawiania w wigilijny wieczór przed drzwiami domu zapalonego lampionu lub świecy. Jest on znakiem tego, że drzwi i serca są otwarte przed Maryją i św. Józefem, aby Chrystus narodził się właśnie w tej rodzinie, w tym domu.

Jan Paweł II nawiązywał do tego zwyczaju i w wigilijny wieczór ustawiał dużą świecę w oknie prywatnej biblioteki. W ten symboliczny sposób otwierał drzwi dla całego świata i dla każdego człowieka, dla którego zbawienia Chrystus przyszedł na ziemię w betlejemską noc.
Ten piękny papieski zwyczaj przejęło wiele polskich rodzin. Po odczytaniu Ewangelii, modlitwie, podzieleniu się opłatkiem i życzeniach, świeca, wcześniej zapalona i ustawiona na stole, zostaje przeniesiona do okna, które wychodzi na ulicę. To światło rozpraszające mrok zaprasza wszystkich wędrowców i samotnych do wielkiej wspólnoty radujących z narodzenia Zbawiciela.

Prezenty to nie wszystko

Aby te zwyczaje przetrwały – bo przecież wielu z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie bez nich czasu Bożego Narodzenia – trzeba włączyć w świąteczną krzątaninę dzieci. Jednymi z naszych najważniejszych wspomnień są przecież Wigilie z dzieciństwa. Wtedy też zrozumiałe stanie się dla dzieci, że prezenty leżące w błyszczących pudełkach i torbach pod choinką to tylko dodatek do świąt.

Dzieci razem z nami mogą upiec pierniki, które potem zawiesimy na choince, zrobić dokładne porządki w swoich pokojach, przygotować śpiewniki z kolędami i Pismo Święte z fragmentem do odczytania podczas wieczerzy, pomóc w nakryciu wigilijnego stołu i wyglądaniu pierwszej gwiazdki… Zapukajmy w ich towarzystwie do drzwi samotnego sąsiada, by złożyć mu życzenia, a może i zaprosić na świąteczną wieczerzę.

Być może za kilkanaście lat nasze wnuki usłyszą od swoich rodziców o tej szczególnej Wigilii w 2009 roku, kiedy to dziadek fałszował kolędy, babcia zrobiła najlepsze na świecie uszka do barszczu, a do tej pory mało przyjazna sąsiadka dała się zaprosić i wspominała swoje święta na Wileńszczyźnie. I tradycji stanie się zadość.

Izabela Bilińska-Socha
www.katolik.pl