Kapłan w moim życiu

Kapłan w moim życiu

Żyjący człowiek

Życie otrzymaliśmy w darze od Boga. Życie, by mogło trwać i rozwijać się, potrzebuje pożywienia. Żyjący człowiek to ciało i duch. Ciało do życia potrzebuje pokarmu materialnego a duch – pokarmu duchowego. Dzięki duchowości człowiek góruje nad całym światem i całkowicie przewyższa świat roślin i zwierząt. Dlatego człowiek w odróżnieniu od zwierząt stawia sobie pytania: Kim jestem? Jaki jest sens mojego życia? Dojrzała odpowiedź wymaga dojrzałego ducha a kształtowanie ducha wymaga troski o właściwą strawę duchową.
Czy zabiegałem o właściwy pokarm duchowy? Czy dzisiaj troszczę się, aby moje życie duchowe rozwijało się prawidłowo?

Poszatkowana rzeczywistość

Wzrastając w określonym środowisku ulegałem otaczającej mnie zewsząd kulturze i różnym zjawiskom społecznym nagłaśnianym przez publiczne (państwowe) media. Poddawałem się prowadzeniu różnym grupom społecznym. Wielość i różnorodność informacji docierających do mnie tzw. „szum medialny”, tworzyły w moim wnętrzu rzeczywistość bardzo „poszatkowaną”, niejednoznaczną, często bardzo zakłamaną. Mieszkając w internatach, akademikach a później kiedy podejmowałem pracę na Górnym Śląsku żyjąc w hotelach pracowniczych, żyjąc wśród różnych grup społecznych byłem podatny na to, co łatwiejsze, prostsze – na rodzący zło pokarm. Moje życie wewnętrzne, moja duchowość ulegała stopniowo deformacji. Wszechobecna w ówczesnym systemie indoktrynacja eliminowała Prawdę (Jezusa) z życia duchowego. Jak więc można było rozróżnić co służy dobru? Jak więc można było wybierać właściwy pokarm? 
Stawałem się powoli tzw. drobnomieszczaninem. Wybierałem działanie ograniczające się do zapewnienia sobie wygody i tzw. komfortu wewnętrznego.

Tak trzeba…

Nosiłem miano „chrześcijanina” – byłem ochrzczony, byłem u pierwszej komunii, bierzmowania… Zawarłem w kościele „związek małżeński” (jak wielu żyjących obok mnie). Uważałem, że tak trzeba, że to wystarczy. Chodziłem więc czasami do kościoła, by mieć w rodzinie tzw. „święty spokój”. Nie rozumiałem w czym uczestniczę. Moja edukacja religijna była infantylna, zatrzymała się na etapie pierwszej komunii… brak było u mnie wiary… byłem nijaki, letni…

Widziałem sens życia tylko w zabezpieczeniach materialnych, głównie w pieniądzu. Moimi idolami (bożkami) została dobra i wygodna praca, żona, grupy kolegów tzw. grupy wzajemnej adoracji oraz tzw. święty spokój, wygodne mieszkanie, samochód… itp. Stan mojej świadomości opartej na idolach tego świata trwał dość długo i nie miał nic wspólnego z wiarą. Nie dostrzegałem znaków wiary w otaczającej mnie rzeczywistości. Brakowało mi świadectwa jedności i miłości w wymiarze krzyża ludzi ochrzczonych. Widziałem ich zachowanie się w kościele i inne poza kościołem.

Moment refleksji

Bywałem jednak od czasu do czasu w kościele i stojąc gdzieś za filarem, słyszałem w kazaniach, ciągłe zachęcanie jednego kapłana do uczestnictwa w niedzielnych Mszach Św. Był nim ks. Jan Ficek – ówczesny proboszcz mojej parafii św. Herberta w Wodzisławiu Śląskim Pan Bóg, działając poprzez nieustępliwość tego kapłana, jego prostotę i otwartość w zachęcaniu parafian do uczestnictwa w liturgii niedzielnej, pozwolił mi w czasie mojego kryzysu małżeńskiego, podjąć z nim próbę rozmowy. Ks. Jan na pierwszym naszym, osobistym spotkaniu (których potem odbyło się kilkanaście), nie wysilał się na umoralnianie mnie lecz posłużył się Słowem Bożym. Poprosił mnie o odczytanie w jego obecności fragmentu z Apokalipsy Św. Jana Apostoła (Ap3,14-22). Poprosił także o moment refleksji nad tym tekstem… Zachęcam do odszukania tego fragmentu w Biblii.
Dzisiaj wiem, że ten kapłan był dla mnie darem od Pana Boga, gdyż od tego momentu spotkania się z nim, nastąpił zwrot w moim życiu. Był to moment mojego spotkania się ze Zmartwychwstałym Jezusem w drugim człowieku. Skorzystałem z danej mi propozycji …abyś się wzbogacił…, byś widział (Ap3,18). Ks. Jan zachęcał mnie do nabywania „dóbr duchowych”, abym mógł zobaczyć i odpowiedzieć na pytanie: Jaki jest sens mojego życia?

Droga do Królestwa

Zacząłem dóbr tych poszukiwać. Początkowo na coniedzielnych Eucharystiach. Przyszedł później czas na odbycia wspólnie z żoną rekolekcji małżeńskich i uczestniczenia w katechezach neokatechumenalnych organizowanych w parafii. Zaowocowało to świadomym wyborem uczestnictwa w Drodze Neokatechumenalnej*). Stało się to przed kilkunastu laty i trwa nadal.

Odkryłem, że jest bardzo cenną rzeczą żyć na co dzień Słowem Bożym i Liturgią we Wspólnocie. Takie możliwości daje dzisiaj Kościół Św. poprzez swoich kapłanów. Poprzez swoją posługę uczestniczą oni w życiu różnych wspólnot. Każda wspólnota pomaga także kapłanowi odnajdować swoją drogę do Królestwa Bożego. Bez Słowa Bożego, Liturgii i Wspólnoty każdy z nas czuje się samotnym i często ulega pokusom szatana. Skutki jego działania w dzisiejszym świecie są bardzo widoczne np. rosnąca w Kościele ilość spraw o unieważnienie sakramentu małżeństwa, trochę mniejsza ilość ucieczek od obowiązków duchownego, ilość brutalnych zabójstw dokonywanych przez młodych ludzi, zabijanie dzieci poczętych, eutanazja, tworzenie prawa wbrew Prawu Bożemu itd.

Wspólnota drogi

Warto więc szukać stałego pokarmu dla duszy nie tylko raz w roku w trzydniowych rekolekcjach lecz także w coniedzielnej Eucharystii. Dusza niedożywiona karłowacieje i może ulec śmierci duchowej. W Kościele Katolickim jest wiele propozycji rozwoju duchowego. Jedną z nich jest Droga Neokatechumenalna. Wspólnoty drogi rozsiane są po całym świecie. Spotkać je można także w Polsce.

Zachęcam do odnalezienia własnej drogi do spotkania się ze Zmartwychwstałym Jezusem Chrystusem w Jego mistycznym ciele jakim jest wspólnota Kościoła Katolickiego. Niech Maryja Dziewica – Matka Boga i Matka nasza, każdemu z nas w tym dopomaga.
Niech także zawsze pomocą służą nam kapłani, za których „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…”

Zbigniew Stachurski
www.katolik.pl

* Droga Neokatechumenalna pozostaje w służbie Biskupowi jako jeden ze sposobów diecezjalnej realizacji wtajemniczenia chrześcijańskiego i stałego wychowania wiary. Naturę jej zdefiniował Jan Paweł II-papież kiedy pisał: Uznaję Drogę Neokatechumenalną jako itinerarium formacji katolickiej ważnej dla społeczeństwa i czasów dzisiejszych.