Dobre filmy: „Ludzie Boga” (2010)

Dobre filmy: „Ludzie Boga” (2010)

Reżyser nie wchodzi w szczegóły konfliktu, jaki na lata pogrążył Algierię w chaosie przemocy, a jej mieszkańcom przyniósł cierpienie i śmierć. Bardziej zajmuje go pytanie, dlaczego trapiści, zdając sobie sprawę z narastającego z biegiem czasu zagrożenia, podjęli decyzję, która w konsekwencji przyniosła im męczeńską śmierć. Dlaczego, mimo ostrzeżeń i deklaracji pomocy ze strony władz, również kościelnych, pozostali w klasztorze w Algierii.

ludzie_boga2Niektóre sceny filmu przywodzą na myśl antyczne tragedie Ajschylosa, a kilka z pewnością na długo pozostanie w pamięci widza. Jedna z nich rozgrywa się w czasie pierwszego ataku na klasztor, kiedy o. Christian odrzuca żądania terrorystów i na słowa ich dowódcy, że nie ma wyboru, odpowiada: „zawsze mam wybór”. Druga ma miejsce niedługo przed porwaniem, w czasie wieczornego posiłku. Genialnie nawiązuje do Ostatniej Wieczerzy. Mnisi przeczuwają, że wkrótce klasztor znowu stanie się obiektem ataku, którego konsekwencje mogą okazać się tym razem tragiczne. Kamera powoli krąży wokół zgromadzonych przy stole, zatrzymując się długo na ich pogrążonych w mistycznej kontemplacji twarzach. W tle rozbrzmiewa odtwarzana ze zdezelowanego magnetofonu muzyka z „Jeziora łabędziego” Czajkowskiego. Zdajemy sobie sprawę, że w tym momencie, kiedy zdecydowali już o pozostaniu w klasztorze, przeżywają tajemnicę nadchodzącego cierpienia i śmierci, a mistyczny klimat tej chwili udziela się widzowi. Scena ta mogłaby się wydać efekciarska, gdyby nie była tak poruszająca.