Pan przychodzi…

Pan przychodzi…

Oczekujemy

U drzwi – Adwent. Ten czas, chyba jak żaden inny w ciągu całego roku, skłania nas do uświadomienia sobie, że nasze życie nacechowane jest oczekiwaniem. Jedni oczekują narodzin dziecka, drudzy przybycia ojca z pracy za granicą, jeszcze inni – niechętnie – listonosza z rachunkami za telefon, które, być może, ponownie wystawią na próbę atmosferę domowego zacisza. Wśród tych spraw większej i mniejszej wagi z wielką pokorą puka do drzwi naszego życia jeszcze jeden ważny Gość. Nie wprasza się na siłę, bo za bardzo nas szanuje. Stoi na skraju i cierpliwie czeka na zaproszenie skierowane do Niego. To nasz Pan.

Po co przychodzi?

Niektórzy powiedzą: przecież przychodzi do nas każdego roku od ponad 2000 lat. Czy może zaproponować nam coś nowego? Odpowiedzi na to pytanie udziela nam Sługa Boży Jan Paweł II: „Adwent odnawia oczekiwanie na Chrystusa, który przyjdzie, aby nas zbawić w pełni urzeczywistniając swe królestwo sprawiedliwości i pokoju”. Jezus przychodzi, aby nam przypomnieć, że stoimy przed kolejną życiową szansą. Jeżeli człowiek pozwala działać Bogu w swoim życiu, to On zmienia jego jakość, tak iż nabiera ono sensu i określonego celu.

Między „już” a „jeszcze nie”

Nie możemy zapomnieć, że nasze życie zakotwiczone jest w czasie bardzo wyjątkowym. Żyjemy w czasach ostatecznych, pomiędzy „już” a „jeszcze nie”, czyli pomiędzy pierwszym przyjściem Chrystusa w Betlejem, które co roku przeżywamy na nowo, a dniem powtórnego przyjścia, w którym całe stworzenie stanie przed swoim Stwórcą – dniem, na który mamy oczekiwać, być na niego gotowym, bo jeszcze nie nadszedł, a nie znamy dnia ani godziny, gdy się to stanie. O ile przeżywanie treści drugiej części Adwentu, czyli przygotowania na spotkanie z nowo narodzonym Chrystusem sprawia nam wiele radości, o tyle przesłanie pierwszej części dotyczące nadejście dnia Sądu Ostatecznego nie budzi w nas takiego entuzjazmu. Powinniśmy być jednak pełni nadziei i radości ukierunkowanej na wieczną szczęśliwość. Zapytamy może, skąd ten niepokój? Otóż sąd uzmysławia nam, że może to być nasz ostatni Adwent. Kojarzy się nam z powinnością stanięcia w prawdzie, rozliczeniem się z tego, jak żyjemy, a mamy świadomość, że nie zawsze nasze drogi zbiegały się z drogami Bożymi.

Docenić czas

Perspektywa tego, co przed nami, skłania do zatrzymania się, spojrzenia na nasze życie i docenienia czasu, który daje nam Bóg. Pomaga nam w tym Jezus, który woła do nas: „Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie”. Z jednej strony mamy czuwać, by świat wychodzący ku nam z szerokim wachlarzem różnych pokus nas nie zwiódł, natomiast z drugiej mamy modlić się naszym życiem, a więc zapraszać Chrystusa w naszą codzienność, w nasze obowiązki, w relacje z drugim człowiekiem, w to co przeżywamy. Czas to wielkie bogactwo. Człowiek posiadający go może czegoś dokonać, coś ulepszyć, a przede wszystkim zmienić całe swoje życie.

Czy coś się zmieni?

Paradoksalnie to rodzące się w nas pytanie, które tak często stawiamy Bogu, skierowane jest do nas. Czy tegoroczny Adwent zmieni coś w twoim życiu? Już najwyższy czas, aby nie redukować Adwentu do wspomnień z czasu, jak chodziliśmy z lampionem na Roraty i zapalaliśmy kolejne świece na adwentowym wieńcu. Z pewnością potrzeba czegoś więcej. Przede wszystkim odstawienia ułożonego przez siebie scenariusza życia, którego realizacja tak często budzi w nas rozczarowanie i niepokój, a odszukania w głębi duszy takiego, z którym przychodzi do nas Bóg. Tylko realna zmiana naszego życia będzie odpowiedzią, że oczekujemy Jego przyjścia, że jesteśmy gotowi.

ks. Tomasz Rogoziński
www.bosko.pl