Poznać dekalog

Poznać dekalog

     Młoda osoba, licząca około dwadzieścia siedem lat, długo mi tłumaczyła, że w żaden sposób nie może się zgodzić z wymaganiami dekalogu. Nie rozumie, dlaczego nie może cudzołożyć, jeśli ludzie przeżywają miłość poza małżeństwem, ani dlaczego nie wolno zabijać dziecka przed jego urodzeniem. Zdaje sobie przy tym doskonale sprawę z tego, że jej pretensje skierowane są do Boga, prowadzą prostą drogą do niewiary. Ostatecznie rozmowę kończy stwierdzeniem: „W Boga, który stawia nieludzkie wymagania, nie wierzę”.
     Zrozumiałem, że dyskusja z nią na temat cudzołóstwa czy przerywania ciąży nie ma sensu. Z drzewem, które uschło od korzenia nie ma co dyskutować na temat jego owoców. Moja rozmówczyni w ogóle nie dostrzegała ani piękna, ani wartości dekalogu. Stąd też moje słowa były krótkie: Mam do pani prośbę. Proszę przez najbliższe dwanaście miesięcy zachowywać dokładnie wymagania dekalogu. Jeden rok w życiu to niewiele. Nic pani nie straci, realizując te przykazania. A po roku przyjdzie pani i pomówimy na temat wartości dekalogu. Dziś taka rozmowa nie ma sensu.
      Trzeba wysłuchać możliwie dobrze wykonanego „Mesjasza” Haendla, by móc na temat tego arcydzieła rozmawiać. Trzeba spokojnie oglądnąć i to kilkakrotnie malowidła w Kaplicy Sykstyńskiej, by na ich temat dyskutować. Trzeba zjeść kawałek chleba upieczonego na wiejski sposób, by wiedzieć jak on smakuje. Podobnie jest i z dekalogiem. Przykazania nie smakują tym ludziom, którzy nimi nie żyją. Ktokolwiek nimi żyje, zna ich piękno i wartość.

Ks. E. Staniek