Rodzina w Adwencie

Rodzina w Adwencie

„U bram Adwentu”,

„Staram się wewnętrznie jedynie o to, by coraz bardziej być zjednoczoną z Bogiem, dobrze wiedząc, że wszystko inne będzie mi przydane” – pisała św. Edyta Stein o Adwencie.

Adwent przypomina nam o pierwszym przyjściu Chrystusa, o którym anonimowy Ojciec Kościoła z IX wieku pisał: „Oto Sprawiedliwy przychodzi do nas grzeszników, aby z grzeszników uczynić sprawiedliwych; Święty przychodzi do bezbożnych, aby uczynić nas świętymi; pokorny przychodzi do pysznych, aby z pysznych uczynić pokornych. Cóż więcej? Ten, który z istoty swojej jest dobry, przychodzi do ludzi przepełnionych złem”. Ten sposób przychodzenia Chrystusa dokonuje się ciągle. Jednak św. Bernard przypomina nam także o drugim przyjściu, które zapowiada nam Adwent: „Bracia… nie rozmyślajcie jednak tylko o pierwszym przyjściu Pana, gdy przyszedł na świat, by odszukać i ocalić to, co zostało zagubione. Myślcie też o drugim, gdy powróci, by zjednoczyć nas ze sobą na zawsze… Pomyślcie, ile nam dał za pierwszym razem i co nam obiecał, kiedy przyjdzie po raz drugi”.

Nie śpijcie

Na korytarzu w seminarium, w którym mieszkam, można było przez kilka miesięcy przeczytać na ścianie cytat z Księgi Przysłów: „Bojaźń Pańska prowadzi do życia: klęska nawiedzi tego, kto lubi spać długo”. Jestem jak sowa – nocą pracuję długo, a później mam problemy z porannym wstawaniem, więc kiedy czytałem tę myśl, widziałem w niej głęboki morał. Dziś, kiedy staję u bram Adwentu, słowa „klęska nawiedzi tego, kto lubi spać długo” nabierają szczególnego znaczenia.

Pamiętam, jak w nowicjacie każdego poranka spotykałem mojego ks. Mistrza – świętego człowieka (zmarł nagle jeszcze w stosunkowo młodym wieku), który zawsze pytał mnie: Dobrze spałeś? Zwyczajowo wszystkich spotkanych rankiem tak pytamy. Ciekawe natomiast, dlaczego wieczorem nigdy nie pytamy: czy dobrze czuwałeś? Czyżby wydawało się nam, że spanie jest ważniejsze od czuwania? A Jezus mówi – szczególnie teraz, w Adwencie: „Czuwajcie!”

„Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi” (1 Tes 5,5-6). Żyć tak, jakby Chrystus przyszedł dzisiaj – to jest postawa Adwentu, aby nie zastał nas śpiących, bo śpiący jest poza rzeczywistością – jest jak umarły. Czuwajcie, bo dzieją się rzeczy najważniejsze!

Czasownik czuwajcie (agrypneite) znaczy także nie śpijcie, bądźcie bezsenni jak pasterz, który nocą czuwa w polu, albo strażnik pilnujący nocą miasta. A zatem Adwent przychodzi, aby nas zbudzić, żebyśmy czuwali! Co to znaczy nie spać, być obudzonym ze snu?

Z odpowiedzią przychodzi św. Paweł: „Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością…” (Ef 6,17n).

Patrzeć w niebo

Adwent uczy nas patrzeć w niebo i przypomina, że nie żyjemy tylko na ziemi, że nasze prawdziwe mieszkanie jest w niebie. Gdy zapominamy o tym, to co zaczynamy czynić? Ulegamy pokusom: chcemy dobrze zjeść, dobrze wypić, wyspać się, ubrać się elegancko i czuć się lepszym od innych. Dlatego Jezus przestrzega nas: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask.” (Łk 21,34-35). Ten obraz opisuje właściwy sposób myślenia ludzi wierzących. Mają być przebudzeni i trzeźwi, bo nie możemy nazywać siebie chrześcijanami, kiedy oddaliliśmy się mentalnie od Chrystusa (kiedy zwracamy się bardziej do świata), kiedy poza czymś zewnętrznym nie ma w nas nic z chrześcijaństwa.

Oczekiwanie i pragnienia

Adwent podkreśla to, co jest w tym okresie fundamentalne dla każdego chrześcijanina: postawa pragnienia i oczekiwania. Podczas Eucharystii wołamy: „Oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Właśnie Adwent jest oczekiwaniem na paruzję – Przychodzącego Chrystusa. Jan Chrzciciel – prorok adwentowy – wzywa nas, abyśmy przygotowali drogę Panu.

W życiu politycznym starożytnego Wschodu paruzja oznaczała uroczyste odwiedziny monarchy w jednym z podległych mu miast. Takie odwiedziny były świętem dla wszystkich mieszkańców. Do tych odwiedzin trzeba było się przygotować. Zazwyczaj bito nową monetę, starannie wyrównywano drogi, a w samym dniu przybycia mieszkańcy tłumnie w procesji szli z palmami w rękach na przywitanie władcy.

Wyrównywać drogi – to tylko pewien obraz, tzn. stawać się pokornym: góry mają się obniżyć, a doliny wypełnić. Równina jest drogą, po której najszybciej idzie do nas Pan. Dlaczego góry mają się obniżyć? Bo są one symbolem naszej pychy, która jest znana każdemu z nas. Dolina natomiast jest pewną postawą niewiary w siebie, bycia niedowartościowanym, czy wręcz gardzenia sobą. Dlatego jej wypełnienie oznacza pozytywne myślenie o sobie: nie myśleć, że w innych płynie błękitna krew a we mnie tylko robotnicza.

Adwent to nie Wielki Post

Jeszcze na koniec dopowiedzenie. Dobrze byłoby oczyścić Adwent z „wielkopostnych przyzwyczajeń”, które zaciemniają różnicę tych dwóch okresów i zasłaniają jego istotne aspekty. Adwent to radosne oczekiwanie, nadzieja, spokój, nie pozbawiony oczywiście wymiaru refleksji, modlitwy i oczyszczenia. Przytoczę tu pewne zdarzenie, które miało miejsce przed laty w okresie adwentowym, w restauracji lotniskowej w Budapeszcie, gdzie przebywałem w towarzystwie dwóch księży z Polski i dwóch osób świeckich – Hiszpanki i Włocha. Kiedy przyszedł kelner, jeden z księży poprosił tylko o herbatę, co wywołało nasze zdziwienie.

– Dlaczego ksiądz nie zamówił nic do jedzenia? – zagadnęła Hiszpanka. – Bo ja w czasie Adwentu poszczę – padła nieśmiała odpowiedź. – Co? – nie kryła zdziwienia kobieta – W Adwencie ksiądz pości?

Wszystkim Czytelnikom życzę radosnego przeżycia Adwentu, bo jak mówi św. Edyta Stein: wszystko inne będzie nam dodane.

Ks. Bohdan Dutko MS

źródło: http://www.fronda.pl/news/czytaj/u_bram_adwentu_1