W Bardzie w taką zwyczajną sobotę tłum mniejszy, ale przecież tłum. Witają nas miejscowi duszpasterze, jeden przedstawia świątynię i zaprasza do uczczenia jej skarbu – 800-letniej figurki Matki Bożej z Dzieciątkiem. A potem każda kompania realizuje swój program. My idziemy na Drogę Krzyżową, która prowadzi na wyniosłą górę, gdzie od prawie czterech stuleci wznosi się kaplica Matki Bożej Płaczącej… Prowadzę rozważania przy stacjach, nie spieszę się, skojarzeń w przestrzeni życia jest wiele. Skupienie, baraszkowanie dzieci, rozmowy. To też cząstka naszego bycia z Jezusem. A On jest z nami. Na co dzień, nie tylko w czasie pielgrzymki. Przerwa przy Jakubowej Studni. Czytam historię tego świętego miejsca…
Właściwie nie ma jakiegoś jednego pielgrzymkowego sezonu. Zwłaszcza w naszych czasach, gdy rytm siewów, sianokosów i żniw nie stanowi koniecznych ram życia. Gdy autobus umożliwia pokonywanie odległości. Autobus? A piesze pielgrzymki? Na Jasną Górę czy do Composteli? No tak, ale do Guadalupe to już samolotem. Portret pielgrzymki już dziś nie jeden, bo to cała galeria portretów. Każdy może wybrać to, co dla niego możliwe i co sam najbardziej lubi. A ta galeria i tak jest obrazem tej jednej, wspólnej wszystkim ludziom pielgrzymki.
No bo czy życie nie jest pielgrzymką? Nie jakąś przypadkową podróżą, nie krajoznawczą wycieczką, nie samotną wyprawą, nie włóczęgą bez celu – życie jest pielgrzymowaniem. Mam taką koszulkę – mnich z węzełkiem na kiju i tymi właśnie słowami: Życie jest pielgrzymowaniem. Otworzyłem przed chwilą drzwi, ministranci przyszli po klucze. „Ooo! Ale ksiądz ma fajną koszulkę!”. Stara, sprana i spłowiała – jak moje życie. Alem jeszcze w drodze. Nie sam. Z innymi. Idziemy do nieba!
www.goscniedzielny.wiara.pl