Cierpliwość ma granice
- Proszę pani myśmy ubrali buciki na odwrót.
Pani popatrzyła, faktycznie na odwrót. Znów makabra ze ściąganiem, potem szarpanie, męka, az są ubrane prawidłowo. Dziecko patrzy na buty i mówi:
- Ale to nie są moje buty...
Nauczycielka ugryzła się w język, nic nie mówi, tylko gehenna po raz trzeci. Buty ściągnięte, a dziecko:
- To nie są moje buty, tylko mojego brata, a mama mi je kazała nosić. Pani już nie wie czy się śmiać, czy płakać i znowu pomaga ubrać buty. Kiedy pomagała mu ubrać kurtkę zapobiegawczo pyta:
- A gdzie masz rękawiczki?